Zastanawiałam się dziś co faktycznie porusza moje najbliższe przyjaciółki, koleżanki i znajome kobiety? Co sprawia, że szybciej oddychają, rumienią się i oblizują usta? I mój wniosek jest taki, że jest osobliwy temat, który ekscytuje prawie wszystkie.. Niezależnie od poglądów politycznych, wieku, gustów muzycznych, itp.. Temat ten to, jak pewnie już się domyślacie, desery.
Przypominam sobie nasze piątkowe spotkanie u przyjaciółki, która jest jedną z najmłodszych kobiet, jakie nam. Zazwyczaj spotykamy się u niej, bo nie ma udomowionego współmałżonka, rozkosznych i nieznośnych dzieci, odwiedzającej teściowej pełnej dobrych intencji, sapiącego psa, czy choćby potrzebującej wody rośliny – słowem, ma idealne warunki do spokojnych spotkań. A mniej spokojnych tym bardziej.
Zatem ostatnio umówiłyśmy się, że tym razem darujemy sobie zdrowe jedzenie, mięska i muesli.. i od razu przejdziemy do rzeczy, czyli naturalnie słodkości. Każda z nas miała nie tylko przyrządzić i przynieść swój ulubiony deser, ale też przebrać się za niego i wyłożyć pozostałym, czemu właśnie ten zdobył jej serce. Ale było śmiechu.. i kalorii!
Już samo szykowanie się do spotkania było szczególnie miłe. Rzeczywiście jest duża mądrość w zdaniu, że warto poświęcać czas na to, co się kocha. Prawie tydzień szykowałam strój i mowę na rzecz mojej największej (pewnej!) miłości.
W odpowiednim momencie zaczęłyśmy dzielenie się naszymi sekretami i miałam okazję ujrzeć moje ukochane przyjaciółki w kompletnie nowym świetle. A jednocześnie miałam wrażenie, że dopiero teraz poznaję je naprawdę. Co za przyjemne, zbiorowe przeżycie!
Koleżanka cała na czarno niskim głosem zapewniła, że nie ma na świecie nic bardziej zmysłowego od ciemnej czekolady.. Że w jej goryczy jest obietnica luksusowego świata i nieoczywistych wyborów. Inna z kolei w jasnej, bombkowej sukience ułożyła piosenkę na cześć bezy, która bez pamięci jest słodka. A już szczególnie względem… (zgadnijcie sami wobec kogo!). Kolejna dziewczyna z papierową przykrywką na głowie przyrzekała, że – jak mawiał Anthony Q. – bombonierki są niebiańskie, bo pełne niespodzianek. A ja – ubrana na beżowo i z lampkami na głowie – przekonywałam, że nie ma na Ziemi lepiej uwodzącego zapachu niż aromat mojego ukochanego deseru, czyli creme brulee (na który przepisu nie zdradzę!). I że sekunda, kiedy karmel na nim zaczyna płonąć naprawdę wzbudza żar w moim sercu… i nie tylko tam. Ach, co to była za impreza!
Macie pojęcie, że mężczyźni myślą, że są nam potrzebni do radości!
Uprzejmie prosimy o zachowanie odpowiedniej formy – czytelnicy nie znają Pani koleżanek i ich imiona im nic nie mówią. Zatem proszę na przyszłość pomijać takie szczegóły. Tym razem poprawiliśmy, ale następnym razem poradnik może zostać odrzucony.
Jasne, dziękuję.