Chyba każdy ma taki dylemat. Jak idziemy ulicą to trudno się opędzić od ludzi, którzy takowe rozdają. Gdyby się brało każdą ulotkę jaką wtykają nam na ulicy to pewnie zebralibyśmy z kilogram papieru. A może nawet i więcej! Właściwie tak się zastanawiam czy ten element reklamowy przynosi jeszcze jakiś efekt. Bo ludzie jeśli już zdecydują się wziąć to ulotkę to wyrzucają ją kilka kroków dalej. Ale co robić jak nie chcesz tej ulotki? Hmm, to jest właśnie dobre pytanie.
Z reguły jak idę i widzę tych biednych uczniów, studentów czy coraz częściej starszych ludzi, którzy muszą rozdać w ciągu dnia ponad 1000 ulotek za śmieszne pieniądze, to jest mi po prostu ich szkoda. No i biorę tą ulotkę, często nawet nie czytając wyrzucam do kosza. Mam wtedy poczucie, że ktoś dzięki mnie szybciej skończy pracę. To taka chęć pomocy właściwie. Nigdy w ten sposób nie pracowałam, ale nie wydaje mi się to specjalnie miłą pracą. Choćby dlatego, że często nasłuchają się od przechodniów. Fakt czasem też mi przechodzą na myśl zdania typu „Znowu oni, kolejna ulotka!”. Z tym, że niektórzy wypowiadają takie myśli na głos i są często bardziej dosadni.
Gdzieś przeczytałam, że nie powinno się brać ulotek jeśli nie jesteśmy zainteresowani tematyką. No cóż idąc ulicą nie pytamy przecież, „przepraszam, a o czym jest ta ulotka?”. Aczkolwiek sporadycznie zdarza się, że dana ulotka jest dla mnie interesująca.
Tak więc ja jestem zwolennikiem poglądu, żeby choćby z litości dla tych ludzi, którzy rozdają te ulotki wziąć. Można przecież wyrzucić ją do kosza. A może czytając ją trafi nam się akurat jakaś fajna promocja?
Przeważnie biorę , a później rzadko do niej zaglądam 🙂