Która z nas nie lubi, gdy jej mężczyzna ma ładne, zadbane i przyjemne w dotyku dłonie? Chyba każda! Szkoda, że nasze miśki często nie przyjmują do wiadomości istnienia czegoś takiego, jak manicure.
Jego mina, gdy kupujesz mu w prezencie zestaw do manicure, czy zwykły pilnik, często nas zniechęca. Przecież dla nich to nie jest problem, że mają żółte paznokcie pokryte prawie w połowie skórką, a kiedy nas dotykają to wrażenie jest podobne do kontaktu z papierem ściernym. Tylko jak nakłonić go do zmiany?
Stereotyp głosi, że wizyta u kosmetyczki to tylko dla kobiet. Mało który z facetów wie, że wszystkie salony mają w ofercie manicure dla mężczyzn. Nie przebiega on oczywiście jak damski, ale przecież nie jest ważne, jakiej płci są dłonie – każde wymagają pielęgnacji. Na jego argument, że to przecież nic nie da, on ma przecież spracowane dłonie i to jest dowód na to, jak on się poświęca dla Ciebie, można już chyba tylko wybuchnąć głośnym śmiechem.
To nie jest aż tak trudne. W drogeriach półki uginają się pod ciężarem linii kosmetyków dla mężczyzn. Zakup kremu do rąk nie jest klasyfikowany jako wybryk natury. Jeśli już uda Ci się nakłonić go do wycieczkę do kosmetyczki, to prosty zabieg za pomocą frezarki do paznokci może odmienić go na zawsze! Kąpiel w odżywce, usunięcie skórek, piłowanie płytki i specjalny matowy lakier wzmacniający paznokcie pozwolą Ci z przyjemnością patrzeć na dłonie Twojego faceta.
Może mieć obiekcje przed wizytą u specjalistki z bardzo prostego względu – będzie się bać, że utraci swoją męskość. Musisz mu wytłumaczyć, że dbanie o siebie to nie zdrada własnej natury. Nikt nie powiedział, że facet, aby być męski musi śmierdzieć, mieć zepsute zęby i ręce jak tarcze od pilarki! Męski facet musi być atrakcyjny, a my jesteśmy estetkami i wzrokowcami. Nic mu się nie stanie, jeśli częściej niż raz w miesiącu obetnie paznokcie u stóp i raz w tygodniu przypiłuje zadziory na paznokciach.
